Opowieści bpa Ignacego Jeża
Pocałunek jeży
W następnym roku razem pojechaliśmy do Francji, zwiedzaliśmy gotyckie katedry - Biskup Stroba na sztuce znał się bardzo dobrze, rozróżniał witraże wspaniale, bezbłędnie określał wiek ich powstania, zachwycał się rozetami w nich, tak jak i rzeźbami kamiennymi, których tak wiele jest w tych katedrach. W następnym roku w programie wakacji stanęły zamki nad Loarą.
- Jutro pojedziemy w górę rzeki. Tam będzie jeden zamek, potem drugi - to nam na jeden dzień wystarczy - zadecydował pilot.
Rano jedziemy szosą wzdłuż rzeki, ale zwracam uwagę pilotowi:
- Jurek, ale my jedziemy w dół rzeki, a nie w górę!
- To rzeka źle płynie! My dobrze jedziemy! - odezwał się pilot, który zawsze we wszystkim miał rację.
Najlepsze, że do celu dojechaliśmy bezbłędnie!
Na jubileuszu Ks. Arcybiskupa Stroby w Poznaniu, gdy mi przyszło zabrać głos przy stole, opowie- działem tę historię - wszyscy wybuchnęli śmiechem, bo i dobrze Ks. Arcybiskupa znali, a ja zrobiłem z tego przypowieść i powiedziałem, że Jubilat przez długie lata prowadzi Komisję Katechetyczną Episkopatu i robi to bardzo dobrze, mimo że rzeka źle płynie! Ale myślę, że doprowadzi katechezę do właściwego celu. Słuchając tych wszystkich opowiadań o tak dobrze znanych Mu osobach, śmiał się Ojciec Święty bardzo szczerze i wobec tego dorzuciłem jeszcze, że zaprosił mnie na rekolekcje dla polskich księży, pracujących wśród Polaków we Francji, Ks. Rektor Polskiej Misji w Paryżu Ks. Infułat Stanisław Jeż. To samo nazwisko, ale żaden krewny, chociaż też urodzony na terenie diecezji tarnowskiej. Przyleciałem do Paryża samolotem. Ks. Rektor wyszedł po mnie na lotnisko. Przywitaliśmy się, jak u księży to zwyczajne, składając symboliczny pocałunek z lewej i prawej strony, a obok nas stał młody ksiądz i patrzy na nas strasznie zdumiony, aż mi to podpadło i pytam:
- A cóż się ksiądz tak dziwi?
Na co otrzymałem odpowiedź:
- Proszę Ks. Biskupa! Pierwszy raz w życiu widziałem, jak się jeże całują!